top of page

TOOTSIE / Dolby Theatre w Los Angeles

▪️„Facet w kiecce” to jest ten same case, co „baba z wąsami” tzn śmieszyło za czasów niemych filmów, a nawet jeszcze w latach osiemdziesiątych, ale - na Boga (który też już wychodzi z mody…)! - mamy XXI wiek, zachwycaliśmy się Concitą Wurst, Ru Paul’s Drag Race bije rekordy popularności, a idol nastolatek Harry Styles bez pardonu ubiera się w sukienki. Im dalej w las tym wiecej drzew, czyli wiecej głosów, że śmiech z przebieranek to swego rodzaju atak na osoby trans.

Jak to zatem możliwe, że w 2018 powstał i bawi całe rzesze widzów do dziś, musical taki, jak „Tootsie”?


▪️ W 1982 roku na ekrany kin weszła lekka komedia z czterdziestopięcioletnim wówczas Dustinem Hoffmanem i dekadę młodszą Jessicą Lange w rolach głównych. Zarówno widzom, jak i krytykom spodobał się kontekst, a niektóre kobiety upatrywały w filmie silnego głosu emancypacji, bo oto przebojowa, pewna siebie i nieco bezczelna Dorothy Michaels szturmem zdobywa nie tylko sławę, zaufanie oraz szacunek współpracowników i producentów opery mydlanej, które staje się główną gwiazdą, ale i serce koleżanki.

Postępowe!

Myk polega na tym, że owa Dorothy to nasz - wspomniany na początku „facet w kiecce” - Michael Dorsey, któremu trudny charakter, pewność siebie i odrobinę zbyt silna zuchwałość zamykają wszelkie drzwi do kariery.

▪️Diabeł tkwi w szczegółach, a zło czai się w błędnym założeniu, które to założenie przesiąknięte jest patriarchalnym poczuciem bezkarności w tworzeniu alternatywnego świata, albowiem, o ile w latach osiemdziesiątych zarówno branża filmowa, jak i cały świat nie były jeszcze gotowe na jasne wskazanie tego, co się dzieje źle w relacjach damsko-męskich (i zdecydowanie nie mam na myśli relacji romantycznych), o tyle teraz to już chyba stać nas na odrobinę refleksji.

Fabuła „Tootsie” opiera się zatem na absurdalnym założeniu, że zadufany w sobie, kłótliwy i wiecznie stający w kontrze mężczyzna wypluwany jest przez każde środowisko, jeśli się - mówiąc najkrócej - nie uspokoi, nie dostosuje, a kobieta z tymi samymi cechami wbija wszędzie na pełnej petardzie witana brawami i miłością.

Tymczasem my już wiemy od dawna, a mówić o tym zaczęłyśmy też nie wczoraj i w 2018 wręcz krzyczałyśmy już głośno, że jest zupełnie inaczej.

▪️ Kobieta pewna siebie i mająca swoje zdanie jest temperowana, układana, albo wypluwana (wcześniej przeżuta), a nazywa się ją bezczelną, wredną i nieprzystosowaną do pracy zespołowej, kiedy tymczasem takie samo zachowanie osobnika płci męskiej wywołuje uśmiech i poklepywanie po plecach, bo mężczyzna nie jest bezczelny tylko walczy o swoje, mężczyzna nie jest wredny tylko stanowczy i inteligentnie krytyczny, a o nieprzystosowaniu do pracy zespołowej być nie może, bo to przecież po prostu „samotny wilk”.


▪️ I tak dochodzimy do sedna zgrzytu w odbiorze musicalu „Tootsie”, bo ciężko jest niezauważyć archaiczność podstaw jego fabuły, a to, co śmieszyło cztery dekady temu nie zawsze śmieszy dzisiaj.

Niektórzy zapewne po przeczytaniu powyższego zaapelują, bym wyciągnęła kij z wiadomej części ciała i nabrała dystansu (ukochane słowo osób, które nietakt i brak szacunku nazywają wolnością słowa…), ja jednak pozostanę głucha na to wołanie oraz w przekonaniu, że zamiast „Tootsie” mógł w tym czasie powstać cudowny spektakl o kobiecie, która ze względu na zakłamanie branży (jakiejkolwiek) musi przebierać się za mężczyznę, by zdobyć pracę i szacunek, a tym samym udowadnia, jak działa ten okropny mechanizm nierówności płci.

Tym bardziej, że pod każdym względem produkcyjnym „Tootsie” jest musicalem świetnym.


▪️ Pomijając to, co powyżej, musical „Tootsie” ma wszystko to, co dobry musical stricte rozrywkowy mieć powinien, a zatem doskonałą muzykę, świetnie napisane teksty, doskonałych wokalistów, dopracowaną, choć nieskomplikowaną choreografię i pole do improwizacji dla aktorów, co dodaje całości smaczku, bo przyznam, że kiedy Dorothy Michaels wypowiedziała do swojego przyjaciela słowa „To moje ciało i mam prawo robić z nim co chcę”, czym mocno nawiązała do toczącej się właśnie w Stanach debacie o możliwym zakazie aborcji - na sali wybrzmiały głośne brawa, a ja klaskałam najmocniej.


▪️ Muzykę i słowa do „Tootsie” napisał David Yazbek, który nie ma na swoim koncie wielkich hitów, niemniej jednak w przypadku tego spektaklu poradził sobie naprawdę wybornie i chociaż - być może - nie ma tutaj przeboju, który by się po spektaklu nuciło w drodze do domu, to jednak słuchanie Original Cast Recording sprawia przyjemność, a zarówno numer otwarcia o zaskakującym tytule „Opening number”, czy taneczny „The most important night” sprawiają, że tupie się nóżką rytmicznie natomiast genialny językołamacz „What’s Gonna Happen” (w Los Angeles w wirtuozerskim wręcz wykonaniu Payton Reilly) absolutnie zachwyca i bawi do łez.

Mamy tutaj też całkiem udane ballady, jak „Talk to me Dorothy” czy „I won’t let you down”.

▪️ Obsada, którą miałam okazję oglądać, chociaż nie oryginalna, to zdecydowanie była na poziomie broadwayowski pod każdym względem, a głos Ashley Alexandry grającej Julie mnie zachwycił.

Zresztą wokalnie wszyscy byli tutaj świetni, a - co warte podkreślenia - doskonale wypadły również utwory grupowe, gdzie nie wytraciła się żadna sylaba, wszystko wybrzmiało wyraźnie i w idealnej harmonii.

▪️ „Tootsie” zeszło z afisza na Broadwayu po 318 spektaklach (w tym 25 prewiusach). Musical nominowany był do nagród Tony aż w dziesięciu kategoriach, w tym tej najważniejszej za najlepszy musical, choć na nagrodę nie mógł liczyć choćby ze względu n konkurencję, bo wśród nominowanych było m.in. „Hadestown” - ostateczny zwycięzca. Jedyne nagrody, jakie udało się zdobyć to w kategorii „Best book of musical” oraz dla aktora pierwszoplanowego, gdzie triumfował Santino Fontana.

▪️ „Tootsie” to na pewno nie jest musical wybitny i mam mu sporo do zarzucenia pod względem fabularnym i ideologicznym. Nie zmienia to jednak faktu, że - jeśli przymknie się oko na te niepopularne założenia i archaiczne, a momentami wręcz seksistowskie, podejście do kobiet - można się bawić delektując się po prostu warstwą muzyczną spektaklu i aktorskim kunsztem.







11 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page