top of page

Mrok przemijania...

Zdjęcie autora: Kinga ZaborowskaKinga Zaborowska

▪️ Żyją we mnie dwa wilki: jeden kocha klasykę, drugi kocha Jamiego Lloyda. Oba starły się (a w zasadzie ścierają się nadal, bo emocje nie ustają) podczas spektaklu „Sunset Boulevard” Andrew Lloyda Webbera w reżyserii Jamiego Lloyda.


▪️ Miałam niezwykłą przyjemność brać udział w dokładnie pierwszym spektaklu tej nowej produkcji i muszę przyznać, że brak jakichkolwiek przecieków co do tej inscenizacji naprawdę mocno wpłynął na jej odbiór. Ten spektakl to bowiem ogromne zaskoczenie nawet dla tych, którzy twórczość Lloyda znają i w jakimś stopniu wiedzieli, czego się spodziewać. „W jakimś” to dobre określenie, bo jednak reżyser – choć pozostaje wierny swojemu stylowi - poszedł dużo dalej.

Ale zacznijmy od początku…


 

▪️ „Sunset Boulevard” to klasyczne dzieło mistrza Webbera, które jest musicalową wersja filmu noir z 1950 roku wyreżyserowanego przez Billy’ego Wildera, a którego tytuł to jednocześnie nazwa ulicy w Hollywood – centrum wielkiego filmowego świata. Bo zarówno film, jak i musical na jego podstawie opowiadają historię zapomnianej gwiazdy niemego kina Normy Desmond, która w romansie z młodszym od siebie scenarzystą – Joe Gillisem - upatruje drogę do wielkiego powrotu na ekrany kin. On natomiast – będący w delikatnie mówiąc słabym okresie artystycznym i bezskutecznie próbujący przekonać wielkie studio filmowe do ekranizacji swojego scenariusza – w relacji z Normą, bogatą i rozpieszczoną przygasłą gwiazdą, znajduje sposób na przetrwanie ciężkiego okresu. Krok po kroku oboje w jakiś sposób uzależniają się od siebie, co prowadzi do tragedii.

Dotychczasowe inscenizacje musicalu, z tą broadwayowską z Glenn Close w roli Normy na czele, przyzwyczaiły widzów do klasycznego przedstawienia, bogatej scenografii i kostiumów.

Tymczasem najnowsze dzieło Jamiego Lloyda – złotego dziecka West Endu (rocznik ’80 – najlepszy!) – to zaprzeczenie powyższego i zupełnie nowa koncepcja - koncepcja moim zdaniem genialna.


▪️ Znakiem rozpoznawczym Lloyda, który ma na swoim koncie prace z takimi aktorami, jak Tom Hiddleston, James McAvoy, Jessica Chastain, czy Emilia Clarke, jest minimalizm. Beton, płyta pilśniowa, kilka krzeseł i relacja światła i cienia, jako główny element scenografii. Ale w „Sunset Boulevard” Lloyd poszedł o krok dalej i choć wciąż trzyma się swojej zasady uwspółcześniana klasyki oraz ograniczania formy, by pozwolić w pełni wybrzmieć treści – tym razem daje formie zaistnieć i tę treść podbudować.

Ach jakieś to jest dobre plastycznie!


▪️ Nasza scena jest bowiem studiem filmowym, choć nieustannie ukrytym w mroku (naprawdę polecam usiąść bliżej sceny i wydobywać to, co ukryte w cieniu), a my oglądamy film - film w klimacie kina niemego, czarnobiałego, noir. I kiedy piszę, że oglądamy film nie do końca jest to czysta metafora, bo – i owszem – działanie światłem, reflektory punktowe, ogromne cienie na jednolitych kotarach to jedno, ale w tym przedstawieniu „grają” również kamery, które pojawiają się na scenie, a obraz z nich pojawia się na ogromnym ekranie w tle, by wypełnić typową dla niemego kina mimiką aktorów całą przestrzeń sceny, albo by podążać za bohaterami, kiedy z tej sceny schodzą. W „Sunset Boulevard” Lloyda zaglądanie za kulisy wielkiej produkcji staje się faktem, a scenografią jest cały teatr, a nawet więcej…


▪️ Początek drugiego aktu zaskakuje i pozostawia nas w zachwycie, kiedy zdajemy sobie sprawę w czym właśnie uczestniczymy. Nie opiszę tej sceny, bo jest jednym z najjaśniejszych momentów przedstawienia – nie chcę nikomu go psuć odkrywając wszystkie karty. Napiszę tylko tyle, że warto być bardzo uważnym, bo w tym jednym ujęciu kryje się ogromna ilość detali, niespodzianek, czegoś, co w kinie nazwalibyśmy easter eggami. Bądźcie uważni!



▪️ Ciekawe jest też to, że tak naprawdę jeśli chodzi o warstwę muzyczną to jest ona – zupełnie w kontrze do formy całości – absolutnie klasyczna. Wokalnie cała obsada jest wyśmienita i tutaj zdecydowanie zaprzeczam, jakoby Nicole Scherzinger obsadzona został jedynie po to, by złapać widzów na znane nazwisko. Ta kobieta radzi sobie z wcale nie łatwymi wokalami doskonale, a i aktorsko nie odstaje od reszty obsady. Jej Norma jest zranionym, samotnym zwierzęciem, które skupione jest na celu, a cel uświęca środki. Rani, manipuluje i wykorzystuje, chociaż z jej punktu widzenia jedynie robi to co musi, co powinna. Towarzyszący jej na scenie Tom Francis jako Joe Gillis jest świetny i aktorko i wokalnie – ich duet to wirtuozeria.


▪️ Bardzo interesujący jest tutaj również sposób przedstawienia bossa wytwórni filmowej. Pozbawiony twarzy wielki cień, przed którym staje malutka Norma przywodzi na myśl trochę Czarnoksiężnika z Oz, a trochę Wielkiego Brata. Jest symbolem potężnego i bezdusznego systemu, który zniewala i doprowadza do szaleństwa tych, którzy są jego własnym produktem. Produktem, który w każdej chwili można wycofać z obiegu.


▪️ „Sunset Boulevard” Jamiego Lloyda to mroczna opowieść o przemijaniu i nieumiejętności pogodzenia się z tym. Utrzymany w klimacie filmu noir, czarno-biały musical prowadzony jest sprawnie, choć nie brakuje tu potknięć. Trzeba jednak przyznać, że jest to zupełnie nowe, świeże i wyjątkowe spojrzenie na klasykę, które przyćmiewa odwagą wszystkie pozostałe produkcje Jamiego Lloyda. Jest to niewątpliwie dzieło dojrzałe, świadome, ale niełatwe, bo stawia pod znakiem zapytania nasze dotychczasowe postrzeganie tego tytułu. Nie jest dla każdego, ale bezapelacyjnie otwiera kolejne drzwi w świecie musicalu – drzwi, za którymi nie ma świętości. Jest szacunek wobec tego, co znane, ale ogromna potrzeba analizy i przearanżowania myślenia o dziele, jako formie stałej. Jamie Lloyd pokazuje, że musical jest sztuką, która ewoluuje i która prosi o otwarcie się widzów na nowe. To niebezpieczne. To niełatwe. To prawdopodobnie znacznie bardziej narażone na odrzucenie. Ale to też konieczne, by musical mógł dojrzewać wraz z widownią.


▪️ „Sunset Boulevard” Andrew Lloyda Webbera w reżyserii Jamiego Lloyda można oglądać jeszcze do 6.01.2024 roku w Savoy Theatre w Londynie.

Serdecznie polecam!




21 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
QUO VADIS

QUO VADIS

ERA ROCKA

ERA ROCKA

Comentários


Copyrights 2023 © Z piątego rzędu | Designed in WIX

bottom of page