Musical 𝘔𝘰𝘶𝘭𝘪𝘯 𝘙𝘰𝘶𝘨𝘦 miałam ogromną przyjemność oglądać po raz pierwszy w 2019 roku, w pełnej oryginalnej obsadzie, kilka tygodni po oficjalnej premierze spektaklu w przepięknym Al Hirschfeld Theatre w Nowym Jorku.
W rolach głównych występowali wtedy: doskonały Aaron Tveit w roli Christiana oraz olśniewająca Karen Olivo w roli Satine. W pozostałych rolach można było podziwiać Danny’ego Burnstaina (świetny Harold Ziedler!), Tama Tutu (taki Duke wart jest grzechu!) i zmysłową Robyn Hurder jako Nini.
Ten spektakl natychmiast stał się moim numerem jeden, bo twórcy dokonali niemożliwego: wzięli na warsztat perfekcyjny musical filmowy i przenieśli go na scenę nie tylko nie zatracając ducha filmu Buza Luhrmanna, ale dając tytułowi zupełnie nowe życie.
Już kilka miesięcy po premierze na Broadwayu i mając na koncie entuzjastyczne przyjęcie zarówno krytyków, jak i publiczności oraz po zebraniu masy nagród, twórcy ogłosili transfer musicalu na londyński West End…i wtedy przyszła pandemia. Wydawało się, że planowana data premiery, nawet tak odległa - połowa 2022 roku - przestaje być realna. Tymczasem paradoksalnie to właśnie dzięki pandemii spektakl przybył do Londynu wcześniej, bo już pod koniec 2021 roku.
Czerwony Wiatrak zbudowany został w Piccadilly Theatre, który jest znacznie mniejszym obiektem od teatru nowojorskiego, dlatego bałam się, że westendowska wersja straci na spektakularności.
A jednak tak się nie stało. Twórcom udało się przenieść scenografię niemal jeden do jednego, nie pomijając żadnego szczegółu, a obsada - chociaż naprawdę ciężko było dorównać takim glosom i osobowościom, jak zespół oryginalny - poradziła sobie doskonale. Tak, Jamie Boyego to nie jest Aaron Tveit, a Tanisha Spring (ja akurat trafiłam na 𝘢𝘭𝘵𝘦𝘳𝘯𝘢𝘵𝘦 𝘚𝘢𝘵𝘪𝘯𝘦) to nie Karen Olivo, ale oboje nadają swoim postaciom indywidualnego charakteru i zdecydowanie pozwalają, by publika ich pokochała.
Ten spektakl to niesamowite widowisko, które udowadnia, że można na kanwie znanej, kochanej i - jak mogłoby się wydawać - nietykalnej produkcji stworzyć coś, co jest nie tylko przepięknym, porywającym hołdem, dla ponadczasowej love story, ale także - a może przede wszystkim - samodzielnym dziełem sztuki.
𝘔𝘰𝘶𝘭𝘪𝘯 𝘙𝘰𝘶𝘨𝘦. 𝘛𝘩𝘦 𝘔𝘶𝘴𝘪𝘤𝘢𝘭 to zjawisko. Spektakularne zjawisko, które musicie zobaczyć!
𝘌𝘷𝘦𝘳𝘺𝘣𝘰𝘥𝘺 𝘤𝘢𝘯 𝘤𝘢𝘯!
Ps. Podczas mojego spektaklu całość tłumaczona była na język migowy. Pani, którą możecie zobaczyć na ostatnim zdjęciu zrobiła to rewelacyjnie! Śpiewała, tańczyła, tłumaczyła całą sobą. Żałuję, że nie mogłam tego nagrać ponieważ dla niej samej należały się spektakularne, oddzielne brawa. Tym bardziej, że musiała znać na pamięć całe przedstawienie. Totalne chapeau bas!
Comments