▪️ Holokaust. Obozy koncentracyjne. Masowa zagłada. Temat drugiej wojny światowej i bestialstwa nazistów jest stałym elementem kultury, eksploatowany od lat, przybierając najróżniejsze formy od dokumentalnych analiz, po dzieła najbardziej rozrywkowej popkultury. Wydawać by się mogło, że ta dogłębna eksploracja nie pozostawi obszarów nieodkrytych. Tymczasem okazuje się, że wciąż jest w tej historii sporo rzeczy niedopowiedzianych, a wręcz przemilczanych z premedytacją.
▪️ „Mężczyźni z różowym trójkątem” to książka-pamiętnik więźnia obozu koncentracyjnego skazanego z paragrafu 175 kodeksu karnego - Josefa Kohouta.
„𝘡𝘢 𝘴𝘱𝘳𝘻𝘦𝘤𝘻𝘯𝘺 𝘻 𝘯𝘢𝘵𝘶𝘳𝘢 𝘯𝘪𝘦𝘳𝘻𝘢𝘥, 𝘥𝘰 𝘬𝘵𝘰𝘳𝘦𝘨𝘰 𝘥𝘰𝘤𝘩𝘰𝘥𝘻𝘪 𝘱𝘰𝘮𝘪𝘦𝘥𝘻𝘺 𝘥𝘸𝘰𝘮𝘢 𝘰𝘴𝘰𝘣𝘢𝘮𝘪 𝘱𝘭𝘤𝘪 𝘮𝘦𝘴𝘬𝘪𝘦𝘫 𝘭𝘶𝘣 𝘮𝘪𝘦𝘥𝘻𝘺𝘤𝘻𝘭𝘰𝘸𝘪𝘦𝘬𝘪𝘦𝘮 𝘢 𝘻𝘸𝘪𝘦𝘳𝘻𝘦𝘤𝘪𝘦𝘮, 𝘨𝘳𝘰𝘻𝘪 𝘬𝘢𝘳𝘢 𝘱𝘰𝘻𝘣𝘢𝘸𝘪𝘦𝘯𝘪𝘢 𝘸𝘰𝘭𝘯𝘰𝘴𝘤𝘪, 𝘫𝘢𝘬 𝘳𝘰𝘸𝘯𝘪𝘦𝘻 𝘮𝘰𝘻𝘭𝘪𝘸𝘰𝘴𝘤 𝘻𝘢𝘴𝘢𝘥𝘻𝘦𝘯𝘪𝘢 𝘱𝘰𝘻𝘣𝘢𝘸𝘪𝘦𝘯𝘪𝘢𝘱𝘳𝘢𝘸 𝘰𝘣𝘺𝘸𝘢𝘵𝘦𝘭𝘴𝘬𝘪𝘤𝘩”.
Paragraf 175 kodeksu karnego w momencie dojścia do władzy nazistów obowiązuje od dawna, bo aż od 1871 roku, jednakże rosnąca w siłę partia Adolfa Hitlera piętnowanie i karanie homoseksualistów nasila i już w 1935 roku zmienia paragraf 175 na jeszcze bardziej restrykcyjny, dodając do niego zapisy o np. pocałunkach czy trzymaniu się za ręce.
Książka Kohuota napisana wraz z Johannem Naumannem została wydana w 1972 roku pod pseudonimem Heinz Heger.
Dlaczego?
Bo wspomniany powyżej paragraf - co najbardziej przerażające w brzmieniu nadanym mu przez nazistów - obowiązywał w demokratycznych Niemczech aż do późnych lat 60-tych XX wieku…
Prawdziwe nazwisko bohatera książki oraz autora, który Jego zeznania spisał, zostało ujawnione dopiero w połowie lat 90-tych - już po śmierci Kohouta, dla Jego oraz Jego rozmówcy bezpieczeństwa. Niemal trzydzieści lat po zakończeniu wojny ofiara holokaustu wciąż musiała się ukrywać.
Szacuje się, że w obozach koncentracyjnych przebywało od kilku do kilkunastu tysięcy mężczyzn z różowym trójkątem. Przeżyło 40% z nich. Ci którzy nie uciekli w momencie wyzwolenia obozów zostali uznani za kryminalistów i ponownie osadzeni w więzieniach.
Żaden z nich nie otrzymał zadośćuczynienia za poniesione krzywdy, a holokaust osób homoseksualnych wciąż nie został w pełni zaakceptowany nawet przez wielu historyków.
▪️ W swoim najnowszym spektaklu Kamil Maćkowiak wciela się w rolę mężczyzny z różowym trójkątem. Kohouta? Poniekąd, ale wydaje się, że - choć opowiada historię konkretnego człowieka - wypowiada się w imieniu tysięcy tych bezimiennych, zapomnianych Josefów K., którzy wpadli w tryby machiny rodem z Kafki.
„Mężczyzna z różowym trójkątem” to najbardziej minimalistyczny monodram Maćkowiaka. Wyważony, pozbawiony charakterystycznej dla aktora ekspresji, a jednocześnie przejmujący do szpiku, bo zagrany tak naturalnie.
Emocjonująca i rozdzierająca serce opowieść więźnia nr 1896 to nie tylko obraz bestialstwa podszytego niewytłumaczalną potrzebą odhumanizowania drugiego człowieka, ale także głęboka i precyzyjna analiza genezy zła, które - niezależnie od tego w jakich czasach żyjemy - kryje się w nas, zwykłych ludziach.
To także obraz przemian moralnych związanych z sytuacją na krawędzi życia i śmierci oraz rozważania na temat potrzeby stabilizacji i bliskości drugiego człowieka za wszelką cenę.
▪️ Ogromne wrażenie zrobiła na mnie forma przedstawienia, która wzbudziła dyskomfort psychiczny i olbrzymie poczucie wewnętrznego niepokoju.
Mamy tutaj bowiem jedynie scenę w kształcie trójkąta, rząd drelichów z tytułowymi naszywkami obozowymi i Kamila Maćkowiaka - albo raczej Josefa Kohouta - który, patrząc prosto w kamerę opowiada, coraz tragiczniejsze losy swoje i sobie podobnych.
Kamera usytuowana po stronie widowni rzuca obraz twarzy bohatera na wielki ekran. Mnie osobiście kojarzyło się to z przesłuchaniem, gdzie to my - widownia - jesteśmy w jakimś sensie postawieni w roli oprawcy. Nie oprawcy obozowego, ale tego, który winien jest zapomnienia, a jednocześnie z niepokojącą ciekawościà wsłuchuje się w opowieść Kohouta.
Niemal zero ruchu - tylko zniszczony człowiek opowiadający o tym, dlaczego nigdy nie ucieszy go widok ubranej choinki…
▪️ To ogromne przeżycie emocjonalne, na tyle silne, że przez jakiś czas nie byłam w stanie patrzeć na bohatera, sparaliżowana poczuciem bezsilności i targana wyrzutami sumienia.
Maćkowiak nie szarżuje emocjami, dawkuje nam informacje, i - tak, jak w życiu bohatera - powoli, niepostrzeżenie wplątuje nas w grozę obozowej rzeczywistości.
Ten spektakl osiada na klatce piersiowej, jak wielki, czarny ptak, chcący z niej wyrwać serce, a Maćkowiak wzbija się na absolutne wyżyny aktorstwa, poruszając sumienia jedynie głosem i wyrazem, coraz smutniejszych i coraz bardziej pustych, oczu Jego bohatera.
▪️ Historia obozów koncentracyjnych przeraża, doprowadza do łez i oburza, ale z ogromną łatwością spychamy ją na margines świadomości sytuując w dalekiej przeszłości, nadając jej plakietkę „minione”, dając sobie tym sobie złudne poczucie bezpieczeństwa. Złudne, bo historia - nawet, a może tym bardziej ta tragiczna - lubi się powtarzać.
Przedstawienie Teatru Kamila Maćkowiaka próbuje uzmysłowić nam nie tylko to, co się stało i zostało zapomniane, ale również to, co już się dzieje i tak często jest lekceważone.
Nie bądźmy symetrystami i tymi, którzy - tak jak nawet sam Josef - twierdzą, że nie interesują się polityką, gdy przychodzi zabrać głos w kwestii ludzkich praw.
To nie jest polityka - to jest sącząca się powoli w nasze dusze obojętność na krzywdę innych, byśmy jej nie zauważyli, nie potępili, nie zdusili w zarodku.
Nie bądźmy obojętni.
▪️ Spektakl w reżyserii, na podstawie scenariusza i w wykonaniu Kamila Maćkowiaka wejdzie na stałe do repertuaru Teatru z siedzibą w Centrum Dialogu im. Marka Edelmana już w lutym 2023, kiedy to planowana jest oficjalna premiera.
Serdecznie polecam!
______________________________
𝘙𝘦𝘢𝘭𝘪𝘻𝘢𝘫𝘢 𝘴𝘻𝘦𝘴𝘤𝘪𝘶 𝘣𝘦𝘻𝘱𝘭𝘢𝘵𝘯𝘺𝘤𝘩 𝘱𝘰𝘬𝘢𝘻𝘰𝘸 𝘴𝘱𝘦𝘬𝘵𝘢𝘬𝘭𝘶 "𝘔𝘦𝘻𝘤𝘻𝘺𝘻𝘯𝘢 𝘻 𝘳𝘰𝘻𝘰𝘸𝘺𝘮 𝘵𝘳𝘰𝘫𝘬𝘢𝘵𝘦𝘮" 𝘣𝘺𝘭𝘢 𝘮𝘰𝘻𝘭𝘪𝘸𝘢, 𝘥𝘻𝘪𝘦𝘬𝘪𝘥𝘰𝘧𝘪𝘯𝘢𝘯𝘴𝘰𝘸𝘢𝘯𝘪𝘶 𝘻 𝘣𝘶𝘥𝘻𝘦𝘵𝘶 𝘔𝘪𝘢𝘴𝘵𝘢 𝘓𝘰𝘥𝘻𝘪.
𝘉𝘢𝘳𝘥𝘻𝘰 𝘥𝘻𝘪𝘦𝘬𝘶𝘫𝘦 𝘛𝘦𝘢𝘵𝘳𝘰𝘸𝘪 𝘒𝘢𝘮𝘪𝘭𝘢 𝘔𝘢𝘤𝘬𝘰𝘸𝘪𝘢𝘬𝘢 / 𝘴𝘦𝘳𝘸𝘪𝘴𝘰𝘸𝘪 𝘦𝘞𝘦𝘫𝘴𝘤𝘪𝘰𝘸𝘬𝘪.𝘱𝘭 𝘻𝘢 𝘮𝘰𝘻𝘭𝘪𝘸𝘰𝘴𝘤 𝘻𝘰𝘣𝘢𝘤𝘻𝘦𝘯𝘪𝘢 𝘴𝘱𝘦𝘬𝘵𝘢𝘬𝘭𝘶.
Kommentare